Z badań przeprowadzonych przez ANWB, jedną z największych holenderskich firm oferujących m.in. ubezpieczenia dla rowerów, wynika, że aż 29% kradzieży rowerów nastąpiło właśnie przed sklepami.
Czy w Polsce sytuacja jest podobna?
Te wyniki znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wystarczy spojrzeć na zachowania rowerzystów w trakcie robienia zakupów.
Coraz częściej obserwujemy jak rowerzyści robią zakupy z rowerem pod pachą. Jest to niewygodne nie tylko dla nich, ale również dla innych klientów sklepu, a także obsługi. Stawiają jednak bezpieczeństwo roweru ponad wygodę.
Jeśli już decydują się na zaparkowanie roweru i wejście do sklepu, kupują jedynie najpotrzebniejsze rzeczy. Zakupy robią w dużym pośpiechu, byleby jak najszybciej wrócić do roweru.
Spora część rowerzystów w ogóle nie decyduje się na zakupy. Przykładem jest tutaj Joanna, która chcąc zrobić zakupy, najpierw wraca rowerem do domu. Zostawia go w mieszkaniu i przesiada się do samochodu, bo jak twierdzi "dla samochodów jest zagwarantowane bezpieczne i wygodne miejsce do parkowania".
I rzeczywiście coś w tym jest. Wystarczy tylko spojrzeć na ogromne parkingi dla samochodów przed sklepami, gdzie dla rowerów przeznaczonych jest jedynie maksymalnie 5 stojaków, które w żaden sposób nie gwarantują bezpieczeństwa ani wygody.
Utarło się przekonanie, że rowerzyści robiąc zakupy wydają mniej od klientów przyjeżdżających samochodem. I faktycznie tak jest, ale tylko w sytuacji gdy mamy do czynienia z jednorazowymi zakupami.
Z raportu Dutch Cycling Embassy wynika, że osoby przyjeżdżające na zakupy rowerem, dokonują wyboru sklepu bardziej lokalnie. Jednorazowo kupują mniej, ale bywają częściej na zakupach od kierowców samochodów. Ponadto są bardziej lojalni względem sklepu niż kierowcy samochodów.
Biorąc pod uwagę powyższe realia, dostrzegamy, że rowerzyści to wciąż niedoceniana grupa klientów.
Obecnie trwa dość intensywna wojna marketingowa pomiędzy dyskontami, o to który z nich jest najtańszy. Wprowadza to spory chaos, dezinformację. To z kolei niesie wielkie zniechęcenie wśród klientów, bo tych reklam jest zbyt dużo i są zbyt agresywne. Może warto zastanowić się nad innym sposobem walki o klienta? I czemu by nie zawalczyć o klienta-rowerzystę? Długofalowo może to przynieść sporo korzyści, nie tylko związanych z pozytywnym wizerunkiem, ale także z większymi zyskami generowanymi przez sklepy. A na tym im chyba najbardziej zależy.
